Uparte serce

Kilka zdań po przeczytaniu biografii poetki. Halina Poświatowska zachwyca i przeraża, jej niepokój budzi mój lęk. Książka tak piękne jak jej wiersze!

Biografia poetki Haliny Poświatowskiej. Autorstwa Kaliny Błażejowskiej.

Przygodę z poezją Poświatowskiej rozpoczęłam jeszcze w liceum. Pamiętam gruby niebieski tomik, pamiętam erotyki których dziewiczo nie rozumiałam i szukanie wierszy pasujących do teczki szkoły teatralnej. Wiedziałam, że chorowała na serce i zmarła młodo. Ja jednak w tamtych dniach szaleńczo kochałam się w Osieckiej więc historii Poświatowskiej nigdy nie zgłębiałam.

Prawidłowo. Szesnastoletnia ja mogłaby machnąć ręką na kruche życie poetki. Dwudziestodziewięcioletnia ja, zaciska palce, gryzie usta i… Boi się.

Halina Poświatowska była chora od dziecka. Była piękna, mądra, zdolna, młoda i miała serce do kitu. I miała, tak sobie myślę, dwie drogi.

Mogła żyć we względnym zdrowiu, posłuszna, spokojna i wyciszona. Mogła drżeć o każdy oddech, odsunąć się od świata i czule zająć swoją chorobą. Mogła łykać tabletki, nie biegać po schodach, nie przejmować się nauką, pracą, nie kochać niczego i nikogo i… Prawie Żyć.

Mogłaby nawet być tu teraz! Miałaby 90 lat.

A jednak była tak… Uparta, okropna, przepiękna, dzielna, egoistyczna, mądra, kreatywna, bezmyślna. I wybrała inne życie. Z rozmachem odrzuciła zdrowy rozsądek.
Czytam jej życie, przerzucam kartki, przyglądam się okropnym mężczyznom, którzy ją krzywdzili. Przyjaciołom, którzy ją otaczali. Rodzinie, którą, mimo wszystko, zdecydowała się opuścić. Lekarzom którym nie ufała i temu jednemu z nich, którego kochała.

Przyglądam się jak na przekór wszystkiemu i wszystkim decyduje się żyć.

I tylko jedno pytanie wciąż tłucze mi się w głowie.

Czy to warto?

Czy warto tak… Czerpać, siłować się, walczyć, zdobywać, kochać, czy warto tak szybko wyczerpać swój limit? Czy warto żyć tylko 32 lata?

A może życie, nawet w szpitalnych łóżkach, sanatoriach, na utrzymaniu rodziców, bez ekscytacji, miłości, szybszego oddechu, ale życie długie, dłuższe byłoby lepsze?

Czy wiedziałaś, Haśka, jak wielkie jest ryzyko tej ostatniej, operacji?

Bardzo jestem zalękniona po historii Poświatowskiej.

Poetka była niewierząca i bardzo bała się śmierci. Ja jestem niewierząca i bardzo boję się śmierci, ale nie jestem śmiertelnie chora. To ogromna różnica. Każdy kto czasem przystanie i pozwoli, żeby zalała go TA świadomość, natychmiast ją dostrzeże.

Nie mam wątpliwości.

A jednak. A jednak im dłużej patrzę na jej fotografię, wertuję wiersze i chichoczę z jej bezczelności, tym mocniej pojmuję.

Nie ma z nami Haliny Poświatowskiej.

A jednak… Jest przecież. Przynajmniej jedna osoba, pseudo recenzentka siedzi i piszę o niej. Przegląda fotografię. Dziwi się, że miała tak wysoki głos.

I znów, i znowu wracają do mnie te same pytania, czy to warto? Czy to warto żyć tak, by Cię zapamiętano, ale krótko, tak króciutko? Czy nie lepiej, niech nas nikt nie wspomina, ale zabawmy tu, no chociażby ze sto lat!

Biografia Poświatowskiej pozostawia mnie z pytaniami, nie daje odpowiedzi. A chociaż jedną chciałabym mieć.

Chciałabym złapać ją za rękę, przepić wino i spytać, czekać na zapewnienia, że to warto kochać, nienawidzić, starać się, walczyć, chorować, być dzielnym.

No, czy warto być.

Mam nadzieję, że na sam koniec się nie bała. I, że nie wiedziała, że to jej ostatni

oddech.






Still hungry? Here’s more

Po ludzku. Czyli jak? 

Codziennie śledzę co robią ludzie i tracę w nas wiarę. Po tym tygodniu poszłam do parku popatrzeć czy nadal jesteśmy ludzcy. Spoiler: tak, jesteśmy.

Read More